Wyobrażacie sobie siebie dzisiaj, gdybyście nadal pisali powoli jak większość ludzi? Co by Was ominęło wtedy? Czego by nie było w Waszym życiu i pracy?
Tomek Kurzyk (386zn/min): Na pewno nie byłoby takiej swobody w korzystaniu z komputera.
Andrzej Dubiel (366 zn/min): Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Wolniejsze pisanie – wolniejsza praca, więc i mniejsze zarobki. Do tego miałbym mniej motywacji, żeby coś napisać. Niby drobna rzecz, ale w tygodniu łącznie będzie to parę godzin. Więc byłoby mniej czasu na przyjemności, na przykład na czytanie książek, którym się ostatnio zaraziłem. Miałem kiedyś w pracy kolegę – programistę, który nie pisał bezwzrokowo, pisał tylko palcami wskazującymi. Byłem wtedy w szoku, nie wyobrażam sobie siebie tak pracującego.
Paweł Kwitowski (333 zn/min): Nie wyobrażam sobie siebie klepiącego w klawiaturę dwoma palcami. To strata czasu, chociaż ludzie, którzy nie doświadczyli komfortu używania wszystkich palców w pisaniu pewnie nie wiedzą co tracą. To takie podejście jakie miał rolnik 40 lat temu – „po co mi traktor, skoro koniem też można zaorać ziemię”.
Jakie korzyści odczuwasz pisząc szybko? W pracy? W życiu osobistym?
Tomek Kurzyk (386zn/min): Z pewnością ułatwia to komunikację drogą mailową czy poprzez komunikatory, znacznie zwiększa też szybkość korzystania z większości funkcji komputera (nawet przy przeglądaniu stron WWW, szybciej można wpisać adres czy hasło do wyszukania).
Andrzej Dubiel (366 zn/min): Oooo… korzyści jest cała masa, w końcu zarabiam na wklepywaniu znaków na klawiaturze. Co prawda długie serie wpisywania kodu programu przerywają dłuższe chwile zastanawiania się nad algorytmem, ale szybkie pisanie bardzo ułatwia pracę. Przede wszystkim bezwzrokowe pisanie na klawiaturze staje się odruchem, nie zastanawiamy się nad tym już co, gdzie, jak. Pojawia się myśl i chwilę później wszystko jest już w wersji cyfrowej. To jest największa korzyść, ten odruch. To, że mogę od razu sprawdzić czy napisałem coś poprawnie, a gdy przepisuję teksty, to nie muszę ciągle obracać głowy tekst – klawiatura – ekran. Poza tym oszczędzam bardzo dużo czasu. Często biorę udział w dyskusjach, gdzie padają baaardzo długie wypowiedzi – wszędzie duża oszczędność czasu i komfort z takiej metody pisania. Na co dzień tego się nie zauważa, bo to jest już naturalne, ale w chwili zastanowienia, takiej jak ta człowiek sobie uświadamia oszczędność czasu.
Paweł Kwitowski (333 zn/min): Oczywiście są niemal same korzyści z bezwzrokowego pisania. Korzystam z klawiatury zarówno w pracy jak i w domu. Nie wyobrażam sobie teraz tego, że miałbym pisać dwoma palcami patrząc na klawiaturę. Jedynym minusem było to, że znajomi używali mnie do przepisywania swoich prac dyplomowych, a to najczęściej były zadania „na teraz”.
Jaką rolę w Waszym sukcesie odegrała motywacja? Czy zawsze znajdowaliście ją w sobie, czy pomagali w czymś nazwijmy to „nauczyciele?”
Tomek Kurzyk (386zn/min): Ja potrzebowałem komputera do codziennych zajęć, tak więc specjalna motywacja nie była niezbędna.
Andrzej Dubiel (366 zn/min): Nauczycieli nigdy nie miałem (przynajmniej w postaci ludzkiej, hehe), więc wsparcia od nich dostać nie mogłem. Na początku determinacja miała bardzo duże znaczenie, ponieważ łatwo jest się zniechęcić. Jeśli chodzi o motywację ze strony ludzi, to na samym początku motywowały mnie koleżanki z klasy z gimnazjum, które na lekcjach informatyki podziwiały mnie, gdy widziały jak szybko piszę, „Och i ach”, kiedyś to były czasy.
Paweł Kwitowski (333 zn/min): Dawno to było i nie pamiętam już co mnie motywowało, ale raczej nie miałem żadnej pomocy od „nauczycieli”.
Jak dużo czasu poświęciliście aby osiągnąć takie efekty w prędkości pisania? Jak długo trwała nauka?
Tomek Kurzyk (386zn/min): W pewnym momencie uznałem, że warto byłoby „profesjonalnie” pouczyć się z jakimś służącym do tego programem. Myślę, że to jest dobre rozwiązanie, bo mimo dość szybkiego pisania, wciąż używam zaledwie 4 palców (+ 3 do wciskania Ctrl, Backspace i spacji), a nie wszystkich.
Andrzej Dubiel (366 zn/min): Sama nauka to było około 1-2 tygodni. Reszta to jakieś 8-10 lat wykorzystywania tej techniki w codziennym życiu – komunikatory, prace dyplomowe, gry, studia, praca jako programista. 8-10 lat może przerazić, więc pocieszę początkujących – najszybszy wzrost szybkości i bezbłędności pisania to był pierwszy rok. Przez resztę czasu niewiele się poprawiło. Studia i praca programisty sprawiły jedynie, że lepiej wykorzystuję wszystkie znaki na klawiaturze, z czym bardzo długo miałem problem, ale dlatego, że nie chciało mi się ich uczyć, a poza tym wtedy nie były mi potrzebne.
Paweł Kwitowski (333 zn/min): Najważniejsze jest po prostu zacząć pisać metodą bezwzrokową. W moim przypadku przestawienie się z dwóch palców na dziesięć trwało około 2 tygodni, ćwiczyłem średnio po dwie godziny dziennie.
W jaki sposób nauczyłeś się szybko pisać?
Tomek Kurzyk (386zn/min): Przyszło to z czasem, z dnia na dzień przy codziennym pisaniu wiadomości, coraz rzadziej patrzyłem na klawiaturę aż w końcu… przestało to być koniecznością.
Andrzej Dubiel (366 zn/min): Miałem dużo determinacji i cierpliwości, choć ćwiczenie samych znaków było bardzo nużące („aaasssdddasddsa”),. Po tygodniu nie wytrzymałem takiego schematu, musiałem wziąć się za pisanie tekstów z sensem, np. wziąłem pierwszą lepszą książkę z półki i przepisywałem ją. To poprawiło moją bezbłędność i zwiększyło prędkość. Wtedy jeszcze mało wykorzystywałem nową umiejętność – na komputerze głównie grałem. Na szybkość pisania zdecydowanie największy wpływ miał stały dostęp do Internetu. Wtedy gry poszły na bok, a zaczęło się gadu-gadu, fora, grupy dyskusyjne. Od czasu do czasu trafiały do mnie prace licencjackie, inżynierskie i magisterskie do przepisania z wersji analogowej do cyfrowej , więc przy okazji wpadło trochę pieniędzy do kieszeni.
Paweł Kwitowski (333 zn/min): Przy pomocy programu komputerowego.